Symbol światowego rasizmu

mecz-pretekst-okladka

W dzieciństwie zawsze brakowało mi pewności siebie, a dodatkowo z powodu noszenia okularów w zasadzie od zerówki, cały czas bałem się, że mogą się one łatwo połamać. Dlatego, gdy prawem podwórka, jako najsłabszy gracz byłem stawiany zazwyczaj na bramce to nie muszę chyba pisać, że wybitnie mi nie szło. A za stracone gole wszyscy mieli pretensje tylko do bramkarza. W efekcie nigdy nie polubiłem piłki nożnej.

Mam na myśli samą grę, ponieważ oglądanie meczów jest chyba częścią naszej kultury. W Polsce wszyscy mniej lub bardziej rozumieją wszystkie zasady tego sportu, co szczególnie widać podczas wspólnego oglądania meczów reprezentacji czy finałów Mundialu. Gdy siedzisz w pubie i akurat puszczany jest mecz, łatwo jest dać ponieść się emocjom. Nagle z zupełnie obcych sobie osób, zaczyna tworzyć się tymczasowa społeczność, kibicująca razem swojej ulubionej drużynie, świętująca lub wyrażająca swoje niezadowolenie z powodu porażki. Nie wiem czy jest inny sport, potrafiący wywołać taką gamę emocji, jednocześnie jednocząc i dzieląc. 

Najbardziej rasistowscy kibice

W listopadzie ubiegłego roku, na portalu sport.pl, ukazał się artykuł zatytułowany „Najbardziej rasistowscy kibice w Izraelu”. To zagorzali fani Beitaru Jerozolima, tworzący organizację o nazwie „La Familia”. Mimo postępów w polityce międzynarodowej, która w 2020 roku doprowadziła do pokoju pomiędzy Izreaelem i ZEA, ciężko jest ocieplić, pełne wzajemnej nienawiści, stosunki mieszkańców obu krajów. A kibice Beitaru również tego nie ułatwiają, skandując na meczach hasło „śmierć Arabom”. W filmie „Forever Pure”, nakręconym w 2016 roku przez Mayę Zinshtein, możemy zostać świadkami wydarzeń z roku 2013, kiedy ówczesny właściciel klubu, Arcadi Gaydamak, zatrudnił dwóch zawodników z Czeczenii: Zaura Sadayeva oraz Dzhabraila Kadiyeva. 

Za każdym razem gdy zawodnicy pojawiali się na treningu czy na meczach grupowych, z trybun ciskano w ich stronę wyzwiska. Gdy podczas spotkania z Maccabi Netanya, Sadayev strzelił gola, kibice na znak protestu opuścili stadion. Piłkarze musieli cały swój czas wolny spędzać w towarzystwie ochroniarzy, aby nie doszło do bezpośrednich aktów przemocy, ponieważ członkowie “La Familii” grozili śmiercią zarówno im, jak i osobom od lat związanym z samym klubem. Ostatecznie, na początku 2014 roku, nieznani sprawcy podpalili siedzibę klubu, niszcząc doszczętnie wszystkie pamiątki z dotychczasowej, prawie 80-letniej historii Beitaru.

Zmiana to trudna droga

Te wydarzenia sprawiły, że Jerozolima stała się wtedy symbolem światowego rasizmu. Wielu fanów Beitaru przestało wspierać klub i oglądać mecze, na znak protestu wobec aktów nienawiści szerzonych przez ultraprawicowych członków “La Familii”. Arcadi Gaydamak również porzucił klub, który przeszedł pod kierownictwo nowego właściciela, Moshe Hogega, dla którego walka z rasizmem Beitaru stała się priorytetem. Zniesmaczeni kibice również podjęli własne działania, zakładając w 2014 roku konkurencyjny klub, Beitar Nordia Jerozolima, w którym może grać każdy i niezależnie od narodowości czy religii, cieszyć się piłką nożną. 

W grudniu ubiegłego roku doszło również do historycznego momentu, w którym szejk Hamed bin Khalifa al-Nahian nabył 50% udziałów w izraelskim klubie sportowym. Dzięki uzyskanym środkom, Beitar będzie mógł m.in. usprawnić swoją infrastrukturę, rozwinąć zespoły młodzieżowe i szukanie młodych talentów. Być może wzorem Paris Saint-Germain i Manchesteru City, które dzięki petrodolarom wskoczyły na pierwsze miejsca w rodzimych ligach, Beitar stanie się najlepszym zespołem w Izrealu. A dzięki zwycięstwom w izraelskiej ekstraklasie i rozgrywkach FIFA, może zmieni się również “La Familia”, której członkowie zapomną o nienawiści rasowej w obliczu radości z sukcesów swojej ulubionej drużyny.

Razem możemy pokazać młodszemu pokoleniu muzułmanów i Żydów, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i razem możemy robić wspaniałe i piękne rzeczy.

Moshe Hogeg, instagram

Jedna z wielu historii

Historie takie jak ta możemy znaleźć w reportażu “Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka” autorstwa Anity Werner i Michała Kołodziejczyka. To książka która zabierze nas w podróż dookoła świata, do miejsc w których futbol nie jest tylko grą na boisku, ale również świadectwem tego co dzieje się w kraju i w głowach jego mieszkańców. Mecz to pretekst, bo na boisku i na trybunach emocje są szczere. Nawet jeśli poza stadionem wydaje się, że jest spokojnie, to gdy zaczyna się gra, nie sposób jest ukryć nastrojów panujących wśród społeczeństwa. A wraz z nimi pojawia się pytanie – dlaczego tak się dzieje?

Z reportażu dowiedziałem się o izraelskim rasizmie i byłem szczerze zaskoczony. Może nie samym zjawiskiem, jako pokłosiem konfliktu izraelsko-arabskiego, ale tym, że mówiąc o rasizmie w kontekście Izraela, prawie zawsze mamy na myśli antysemityzm. Tu natomiast agresorem są Żydzi, naród który sam tak wiele wycierpiał z powodu nienawiści rasowej. Poczułem przy tym, że moja wiedza dotycząca sytuacji na Bliskim Wschodzie nie jest wystarczająca i powinienem to zmienić. To również skierowało mnie ku nowym książkom – o arabskiej wiośnie i kulturach innych krajów tamtej części świata. A gdy już dowiem się więcej o tym temacie to pewnie o tym napiszę.

Bardzo podoba mi się, gdy przeczytany tytuł skłania do dalszego rozszerzania swoich horyzontów wiedzy. I poszukiwania prawdy, ukrytej poza dużymi nagłówkami gazet.

Rocznik 1989. Absolwent uczelni ekonomicznej, nie pracujący w zawodzie. Amator fotografii oraz górskich wycieczek. Gracz konsolowy i erpegowy. Strażnik Tajemnic. Wciąż nie wie co będzie robił w przyszłości.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x